Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/242

Ta strona została przepisana.

— To ja go kochałam?... to to była miłość... teraz wiem — co miłość... i co miłość ludzkości całej...
— Odbiegłem od młodości mojej — słuchaj — czysta duszo... po całych nocach siedziałem w księgach i w nich szukałem pokoju, co mnie odbieżał… Ze szczytów gór Tatrzańskich patrzyłem śmiało w głębie otchłani, a spojrzeć w siebie niebyłem w stanie — człowiek zdał mi się igraszką siły, życie przekleństwem — i począłem wątpić — rozum dopomógł mi w wątpieniu... jakieś przeczucie wiedzy i żądza sławy paliły mnie... i ssałem z ksiąg mądrość ludzką — pismo święte napełniło mnie czcią, a księgi świata tęsknotą i wyssałem z nich przekonanie, że bez miłości człowiek jest niczem i zostanie niczem «jako cymbał brzmiący», że tylko zapałem młodości do tego, co wielkie święte i piękne, można coś dobrego i wielkiego zdziałać, że umarł, kto się zaparł młodości swojej zapałów i zdradził ją i zaparł się jej jak Piotr Chrystusa — odtąd on mierzy przepaść, której już nigdy nieprzesadzi, a i tak zgnije w niej!... przekonanie, że bez miłości człowiek nicością w świecie — stało się moim kościołem, w którym przysiągłem czynem się modlić, by się czyn mój modlił za mną po śmierci... a było nas trzech braci po duchu i sercu w szkołach — razem uczyliśmy się żyć i na jednej siadywali lawie, razem śmiali się i boleli — — i ukochali się potęgą. — Nasze myśli razem rozwijały się w nauce — razem my poglądali młodem okiem na świat i wszyscy nad wszystko kochali Boga i Polskę!... każdy był gotów — życie — i duszę — oddać za nią w świętym szale, który był rozumem naszym — po dniach my całych o niej mówili — o niej dumali nocami — a Czasem myśl — «my niewolniki » odbijała się szatanem w duszach naszych... patrzyliśmy w jej przeszłe dzieje — nią mierzyli przyszłość — i dumali nad niedołęztwem obecności — i przeklinali wrogów, póki nas Bóg nieoświecił, że i Im nawet serce Polaka przebaczyć winno, wyparłszy go z ziemi ojców. — i zapomnieć niegodnych przekleństwa Polski!... choć oni « wiedzą, co czynią... » krzyżując ją. — I pytaliśmy siebie jak ją uratujem?... jak wskrzesim do życia?... «Wskrzeszając martwy lud — iskry piersi jego uczyńmy płomieniem — a oświecony lud mając,