boskich czynów — z nas trzech — każdy coś poświęcił. —
Jam był najstarszy z trzech — oddałem — naukę, której marzyłem wyłącznie życie poślubić — i pragnąłem z niej sławy, Bóg widział, co mnie to w początku kosztowało — od ksiąg miałem zejść do szkółek wiejskich na całe życie... i stać się nauczycielem pacholąt prostych — rzuciłem księgi moje — a powitałem tę pracę! — Drugi z nas — był bogatym dziedzicem z ojców starą sławą — i był hrabią...
— Co to hrabia?...
— Smutny to przydomek, poczciwa duszo — to plewa, w którą zawijają ziarno już umłócone... tak na przykład gdyby Pan jakiś miał psa i przypiął mu czerwoną wstążkę na szyi — czy by ten pieś dla tego więcej był wart jak inne psy?.. dawniej w innych krajach dawano ten przydomek za waleczne czyny — u nas go niebywało prócz wyjątków, a dziś nad miano Polaka niemasz miana!... Wielu naszym dano ten przydomek przy rozbiorze kraju jak dzieciom cukierków, by przy katafalku matki nie płakały; w piśmie ludzkiem jest znak Nezabudko — ten znak zowie się i — a nad nim kładzie się kropka — otoż małe i potrzebuje kropki — a duże I przerosło ją i obejdzie się bez niej!... otóż z ojców miał wielkie imię — i był godziem czcić całą jego świętość życiem swojem — niepysznił się niem, owszem wstyd szlachetny palił mu czoło dumne, że dźwiga Ich — imię — a w ich obliczu taki mały — że dotąd nic nie zdziałał dla nieśmiertelności… i przysiągł być dumnym «z siebie» a nie z ojców swoich, choć relikwią było mu imię — a herb był mu kropielnicą, w którą maczał rękę wstępując do kościoła dziejów — kropielnicą krwi ojców pełną, którą żegnał się idąć do czynu. To też pogardził pleśnią przesądów, a żył z ubogą a pracującą młodzieżą, krewni dawali mu po sobie wielkie włości, chcieli ożenić go z księżniczką niemiecką — on zerwał — i wzgardził ich majątkiem. — A w dostatniej wiosce którą miał po matce, pojął córkę sąsiada czystego imienia i dobrej woli — ona go sercem pojęła i opromieniała mu życie — z nią on razem począł działać — była mu cichym aniołem pomocnym — choć niedługo żyła. — Salwator miał jedną wielką i szlachetną namiętność: podróżować —
Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/244
Ta strona została przepisana.