Jeden ciężki kłopot trapił Salwator[a] – oto wyzyskiwanie Żydostwa naszych włościan – i rozpajanie ich wódką w karczmie – ale smutny Salwator rąk nieopuścił – wiedział on, że i w Żydach są strony, które podnieść się godzi i w które na przyszłość ugodzić będzie można z korzyścią kraju, czuł wreszcie współczucie dla wzgardzonego plemienia, które siebie szanować zapomniało – wszelako Żydostwo miejskie uznał za tak zgangrenowane, tak niszczące chłopa i trujące w nim cnotę wódką i uśmiechem swojej rozumowej wyższości pieniężnej – że bądź, co bądź, postanowił Żydów wydalić ze swoich arend – i wpadł na myśl, by kilku gospodarzy zawiązało się wspólnie – i wzięło arędę – nieposzło to tak trudno, jak się zdało, zrazu oporem, później wieś poznała się na korzyściach tego i skutki dały się uczuć niebawem – i gospodarze zaczęli nabywać pewnej wprawy handlu i przychodzić w miarę tego do szlachetniejszych potrzeb. – Budowali oni się, widząc zawsze w kościele Pana z Panią i dworem, modlących się przykładnie; a do szczytu dochodziło ich podziewienie, gdy kilku najbiedniejszym, co mieli kurne chaty, pobudował kominy, poposadzał drzewa, a kilku bardzo ubogim, co niemogli, chałupy nowe popostawiał – i tak, co roku postanowił sobie trzy nowych chałup postawić – tu pokazało się, jak lud nasz kocha pamiątki swoje – kiedy przyszło raz zwalić kurną chatę, co już zwaleniem groziła – wszedł do niej – i cóż spotkał?.. Oto mąż, żona i sześcioro dzieci na słomie – i razem z niemi drób, krowa z cielęciem i dwoje prosiąt tuliło się w jednem mieszkaniu – a gdy przyszło rozebrać chatę, rzucili się do nóg z płaczem, że jej nieopuszczą, bo tam wzrośli i tam biedowali – tak, że siłą trzeba było wywieść ich z tej szopki – w której mógł w żłobku pokornym znaleźć miejsce zbawca świata! … budowaniem takich chat dla biednych gospodarzy lub przebudowywaniem lepszych, zajmowała się sama Pani – i pomagała mężowi, w czem niepodołał – i ona nieraz chodziła po wsi, pielęgnowała chorych, brała sierotki, a dziewczęta wiejskie schodziły się do niej na naukę szycia i robót gospodarskich ... dla kalek założyła dom przytułku biednym a zdrowym dawała sposób do pracy – Była ona córką ubogiego sąsiada, z którą
Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/253
Ta strona została przepisana.