Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/262

Ta strona została przepisana.

mózgu kto nieprzebaczył dotąd ludowi – ale kto go do zbrodni zburzył – przeklęty! przeklęty! przeklęty! ...
Skoro wieść o tem doszła, – Salwator zwołał gromadę i rzekł: Oto ludzie złej wiary zmówili zgraję braci Waszych, co morduje i plami czyste ręce w krwi Panów – nie trwóżcie się – sumieniem zaręczę, że wam nic niebędzie – a urzędnika; którego mu przystawili chłopi, że ich do mordu namawiał – kazał z powrozem na szyi napędzić, bo rzekł, że niewart z polskich rąk śmierci. – Czy podniesiecie na mnie i na to dziecię waszego syna Chrestnego – kosy i noże?...
Do krwi ostatniej ojca naszego bronić będziem! krzyknęli i wznieśli ręce jak do przysięgi...
Z Salwatorem i Janem padliśmy sobie w nieme objęcie. – Wtedy Salwator rzekł: – « Sam was powiodę przeciw nim! » – w imię Boże! ... rozpędziem wściekłą czerń, co wstała – na hańbę i potępienie nasze!... nie tędy ojczyznę nam zdobywać!... tu wezwał ich do zbrojowni ojców swoich – rozdał broń, proch i kule – o dwie mile miał zamiar połączyć się z oddziałem powstańczym i okopać się w lesie – reszta chłopów wzięła kosy i cepy – i jak tamci nieśli zagładę pijani krwią przeciw Panom, tak Ci szli w obronie świętej sprawy, rozbijać czerń błędną i zwiedzioną!... Ale już tłum drapieżnych bydląt – popłynął rosnąc jak powódź ku naszej wiosce – a gdzie się przetoczy! – jak po szarańczy zostawało – spustoszenie – że zapłacze nad niem w przyszłości każdy czysty syn ludu. – Czuwaliśmy ciągle, ale praca zwykła nieustawała, tylko pleban mówił gorąco z ambony dzień w dzień o rzeczach swoich a świętych – i w szkółce doszedłem do już porozbiorowych dziejów; mówiłem im o Ojczyznie, której może im Bóg kiedyś bronić dozwoli – a Salwator zachęcał do męztwa i stałości. – I przyszedł straszny czas mrozów i zawiei w Lutym ha! był to Luty roku 1846!... przeklętej pamięci – miesiąc ten rozległ się po ziemi naszej krzykiem matek i sierót jękiem mordowanych – wrzaskiem morderstw, trzaskiem pożarów i łón pożóg, dźwiękiem kos i dzwonów – a przekleństwem po przestworzach podań dziejowych. – Hordy zdziczałego pospólstwa szły pijane, tocząc się ku naszej wiosce – hurmą stanęli nasi włościanie i sparli się, w jeden