Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/276

Ta strona została przepisana.

Wiele pracowałem nad żniwiarką – i gdybym pożył dłużej, możeby mi się było powiodło wynaleźć to tyle ważne pod względem ekonomicznym dzieło – z pomocą którego tyle głów schylających się w krwawym trudzie podniósło by oczy w niebo inną pracą – a tylu robotników na niwie ducha przybyłoby ludzkości!... niemogąc jednak podołać temu, nieprzesądzałem, o ile mam słuszność – gdyż kto wie, coby się stało z temi, co dziś poczciwie schylają się na łanie, w pocie czoła pracując na ludzkość myślącą – przyszłość w ręku Boga!…



Gdy bym się był niemodlił i nie kochał, nicbym nie zdziałał i w nic bym nie wierzył. –



Wolność osobista człowieka – i nieskończone prawa jego indiwidualności – zdała mi się jedną z rzeczy najświętszych na ziemi – z najgodniejszych badania i rozwinięcia – tak – że co do mnie – nierozumiem i niepojmuję tego słowa: « obowiązek» jako fatum ołowiane i krępujące człowieka wolnego bezwzględnie, to jest – duchem dojrzałego – rozumiem tylko miłość – i robiąc i tworząc wszystko jedynie z miłości i zapału świętego – i dla miłości, doszedłem tam – gdzie niedopełzło wielu z tych, co jak Faryzeusze krzyczeli na mnie, że nie przez obowiązek ślepy działam!... ludzie, którzy wszystko i wszystkich krytykują, rzadko obrachowują się z rezultatami własnego życia – obowiązek bez miłości podniesiony, stygnie wraz z człowiekiem i traci polowę siły. – Gdyby Chrystus Pan tylko obowiązkiem, nie miłością, nie umarłby za ludzkość na kryżu – na wysokościach kędy marznie i niedochodzi obowiązek, poczyna działać miłość – może jednak ta zasada, co do obowiązku nie do wszystkich stósować się da – dla mnie jest rodzajem dogmatu społecznego – i czuję, że ona kiedyś będzie jednem z ostatnich słów ludzkości, kiedy prawda od świątyni swej, którą świat się stanie – odeszle na wiekuisty urlop « obowiązek » ten niemy szyldwach, który strzegł