Człowiek bierze wszystko od społeczeństwa – a jakkolwiek wolnym bez granic jest duchem, sama szlachetność szepcze mu nieustannie: wszystkoś wziął od spółeczeństwa – wszystkoś mu winien dać – i niespoczniesz, póki intencyą i uczynkiem nie spłacisz jego dzieciom wszystkich długów twoich – dokąd zmarzłych nie ogrzejesz na twojem sercu – płaczących nieuweselisz, choć sam w sobie smutny – a nie dasz łaknącym, co dać możesz – ale pamiętaj, że nie dar, lecz « sposób darzenia » jest wszystkiem – dać trzeba serce – a przy sercu dar! intencya i uczynek nieożenione – są bezpłodne (w świecie) jak suche drzewa…
Człowiek , który za cokolwiek żąda wdzięczności, nędzarz jest – ale człowiek, który wdzięczności uczuć nie jest zdolny – nie wart być człowiekiem – jest bydlęciem, którego się zawstydzą bydlęta! i dla tego musi boleć każda niewdzięczność. – –
Człowiek, który żył miłością – a na wszystkiem się rozczarował trącając o samolubstwo – staje wtedy nad najstromszą pochyłością wiodącą i jego samego – bez jego wiedzy – w otchłań egoizmu – to jest nad przeświadczeniem – że wszystko, cokolwiek się robi - robi się jedynie w interesie swego Ja! i użycia życia!... I upadłszy wtedy w objęcie zwątpienia – nic nas już z niego niewyrwie – nawet cud – bo abdykowawszy z człowieczeństwa, oddaliśmy i wiarę w cud! O jasna duszo! jeżeli taką jesteś i masz miłość nieśmiertelną, strzeż się jak grzechu tego przeświadczenia ... bo upadłszy w jego objęcie, z śmiechem umarłym rozpaczy – kiedy nic kochać nie czcić już niemożemy – uważamy się za wolnych od wszystkiego szlachetnego – od każdego zaparcia się siebie, jakie nas obowiązywało – i upadamy samolubami z rozpaczy – którzy przez resztę życia pieszczą się z boleścią swoją – i kirem obrzucają drugich. – Najwyższe dusze tego krytycznego momentu życia najbaczniej lękać się winny – dla nich on ge-