Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/294

Ta strona została przepisana.

wywoła jedynie z rodzinnej wioski – i tam poleci walczyć i ginąć, marząc, że walczy za swoją Ojczyznę!... a jeźli nie to – nic go niewywabi i niewyprze, jeźli gnieciony i nękany niepotrafi się zdobyć na drugi rok 1831? [1] to skona przy własnym płocie – i kości zmiesza z ojców kośćmi a sam idąc przed sędzię świata, przekaże dzieciom odartym i ubogim, ale czystym jak łza, swój sygnet herbowy jako tradyeyę, by nim błysnęły w oczy wrogom ziemi – a na sądzie ostatecznym by mógł tym sygnetem błysnąć przed sędzią, jako go pojmował i dochował wierny podaniu swemu – ale dla przyszłości – dla rozpoczęcia pracy o niepodległość – i własnego wyzwolenia przez to – co mu pozostało?.. co?.. czy wiesz ty co? odarty, skrzywdzony krzywdą Polski ubogi ale bogaty złotem sercem szlachcicu?... wiesz, co ci jedynie pozostało – dla Ojczyzny i dla Ciebie na ostatni ratunek? ... i niezawodny?... toć patrzyłeś w niebo – a niebo milczy – świat dał Ci pocałunek Judasza – boś sam! wiesz więc, ty zbladła, milcząca, duma opożycio świata – co tobie pozostało? ... oto masz w sobie ten ratunek – lud! lud! lud!. .. któryś tak długo prześlepiał i tem prześlepianiem go ślepną! tak, żeś niewidział którędy najłatwiej odwalić grób Polski!... Patrz! na ten lud równie biedny, biedniejszy jak ty – bo ciemny całkiem – podejrzywający Ciebie, oszukiwany – gorszony – okłamywany – istna tragedia świata, nad którą Bogu serce pękąć musi, że jej swym cudem rozwiaząć niemoże – bo ludzkość tylko ludzkiemi środkami cuda osięga ten lud w ciemności przez wroga na Ciebie podjudzany – patrz na to błędne stado – rzuć w te umysły iskry oświaty – przytul, opowiedz jego dzieciom, jaka była przeszłość i chwata ziemi którą orze, jaka dziś niewola i nędza – a sama pięść im się zaciśnie z czasem i spyta a gdzie Ci co ją ukrzyżowali?.. wypłacz boleści twe bratnio na jego piersi – a on niech swe na twojej wypłacze… uczyń płomieniem iskry piersi jego – a dłoń w dłoni – świat przejdziecie i nikt wam drogi niezajdzie dłoń w dłoni powołacie przed sąd Boga morderce, gorszyciele, szatany wasze – i szatany całego świata! ... i piorun nowej Ery błyśnie na świat z tyta-

  1. Pisane r. 1859.