Precz odemnie! bo obecność twoja piekłem napełnia mi piersi ... Iirę potrzaskam na głowie twojej! ... precz!...
Dziwna jesteś naturo!... żeby ten błędny człowiek ... wiesz człowiecze – że nawet mnie Szatanowi Panu, żal mi Ciebie! – tyś taki stary, taki samotny – sam rozumem twoim i życiem przeżyłeś ideały duszy twojej – każdemu zamknąłeś sam oczy – każden niemo powiedział ci « umarłem » – i wonią grobów przeraził – tak że szyderstwo z Ciebie doszło na samo dno piekła – bo niegdyś bywała tam litość, kiedy chrapały Eumenidy na dnie jego wrzucone losem piękności, ale dziś piekło składa się z samych dyplomatów – a ich prezesem Mefisto w swojej osobie – głowa niewidoma widomej władzy – tak jak u was głowa niewidoma głową tułowu … cha! cha! cha!...
I niewodź nas na pokuszenie!... Ojcze! stary i siwy przeszedłem przez życie – jestem jak drzewo, którem nad przepaścią targają wichry i wściekłe burze – a ja stoję – ale spuść raczej grom twój!... czyż duch mój tak silny jest – by to wszystko zwyciężył. Wszak jam człowiek tylko ...
Spójrzyj, że za siebie mój biedny robaku! prawda – jesteś szlachetny – ależ cnota – to stare wykopalisko, stara spleśniała moneta Rzymska – którą zaledwo jaki numizmata oryginał z gryszpanu oczyszca – bo już bez gryszpanu niema cnoty – ona służy za płaszcz do przekradania uczuć przez komorę litery prawnej, – Racz tylko spójrzeć w przeszłość twoją człowiecze – przyznaj, żem gentelmen, choć przy mnie zwycięztwo ... widzisz tam za sobą, jak w poranku twego życia wschodzi słońce sławy nad tobą – ty z zapałem wulkanu w piersi, z dumą młodzieńczą – ciągniesz, walczysz – zwyciężasz na skrzydłach pracy – młodości – i wiesz, że będziesz wielkim – tyś sobie to szeptał półsennie i naiwnie – ale jam Ci to ryknął wśród pokus nocnych – a tyś mną pogardził – i