kopnął z memi skarbami?... ha! dziś wracam – jam się niezestarzał ... śnił Ci się geniusz z orlemi blaski, ci co go niemają, umizgają się do niego – tyś go miał i odepchnąłeś go – pogardziłeś sławą – tak! to była piękna chwila – prawda – takie mają mało duchów – czasem zazdroszczę!... Bo duch, co nic niema – a wszystko zdobywa wielki w obec tego, co ma wszystko – ale poświęciłeś to dla mary trudnej, odepchnąłeś bohaterem pokusy ducha i ciała czysty i surowy, rzuciłeś pracę, nad którą oczy twe światło straciły – a poświęciłeś się ludowi narodu twego – i przechodziłeś życie w stępaku jak osioł lub wół powszedni?... pięknie! cudnie!... było was trzech – i cóż po was zostało?... tyle, co po tej dziewczynie, co posiwiała młodo i umarła z nędzy w szałasie Juchasa!... , Tamci dwaj zginęli marnie – ty trzeci czołgasz się w zwątpieniu, czasem podlecisz resztką skrzydeł, ale życie przekonało Cię o nicości swojej – że lotu już nierozwiniesz... i drżysz od zwątpienia, co jak wąż coraz wyżej od nóg do piersi Cię obwija – i ściska aż trzeszczą kości szkieletu duszy twojej!... ten lud któremu poświeciłeś lata, zdolności – siłę poświęcenia się, –
Milcz! poświęcenia niemasz kędy jest miłość, jesteś nadto nędzny, byś to pojął – i tu początek szatańskiej głupoty twojej ...
Cha! cha! lud ten sam porwał na poszept wrogów kosy na głowy wasze i błysnął nad niemi moją iskrą najpiękniejszą – a dziś wasz następca zmarnił okruchy swego mienia i jak pies skończył ... ha! a lud ten wasz bohater, dziś w rękach cudzych przerabia się cały – że pół wieku jeszcze – a mowy swej zapomnie dla miłości cywilizacyi... Także wam Bóg ten błogosławił ... ha! ha! odepchnięty wracam i przypominam się jego pamięci – ale dziś niema koncessyi. –
Potworze! ... nie dla widoków świata rzuciłem żądze moje