Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/32

Ta strona została przepisana.

I zatargałem ludzi powrozami
Jak pajęczyną!... a moje więzienie
Jak snop złocisty – i próżnemi kłosami
Wśród nich rzuciłem – i było milczenie!
A potem – ? potem bili mi czołami,
Jam się uśmiechnął – i poszedł –
W przestrzenie!...

XXII.

Orle mój orle! ... wielkie miałeś skrzydła,
Co królem wiatrów w swym pędzie szumiały
Młodości moja! nieznałaś wędzidła,
A pióra twoje ziemię ocieniały!...
Lecz ziemia twego zaparła się cienia,
Chciała dumnego strącić samotnika,
I uwięziła mnie!... z gruzów więzienia
Poznała – czem jest wolność – niewolnika!

XXIII.

Twarzą się kładłem pod gwieździste stropy;
Po dzikich skałach darłem się zuchwale,
Niezapominek na grzbiet brałem snopy,
By je pociskać później w rwiące fale,
I kwiat za kwiatkiem leciał w prąd powodzi,
Jam nad tym kwiatem dumał z chmurnem czołem –
Tak dni me płyną! ... młodość jak nów schodzi,
I zatęskniłem – za jakimś aniołem!...

XXIV.

Wąs z długą brodą usta już okrywał
A jeszcze dziecię, z czystością gołębia
Cichy i rzewny – z naturąm spoczywał
Dziki! czekałem przeczuciem – jastrzębia!
Do każdej walki rad się duch mój zrywał,
Choć byłem cichy jak przejrzysta głębia,
A pierś jakiś tęskny szal rozrywał
Jak gdyby piorun po jej śpiewał!