Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/322

Ta strona została przepisana.

Idąc, na wieniec
Zrywa ... kwiaty – potępieniec !...
Na jego skroni
Szkarłat się płoni
Pęk kwiatów drży w jego dłoni –
U nóg dziewicy
Kładł je w tęsknicy
Tonąc źrenicą w źrenicy...
I z zwoja kwiatków
Lilii i bratków
Fiołków róż i bławatków,
W oko szaleńca,
Patrząc, młodzieńca
Wieńczy – swego potępieńca! …

Splotła paproć, po paproci
Wplata kłos ze złotych łanów,
Po nim stokroć, po stokroci
Kąwalie kwiatek młodzianów,
Dalej kwiat dziewic fijołek,
I narcyz kwiatek pasterzy,
I kwiat aniołów lilię
Co nad główkami się ziółek
Czystością z aniołem wzbije ...
I laur kwiat dumy rycerzy
I narcyz kwiatek pasterzy
I cierń kwiat zamków i chaty!...
I nezabudkę , Malutkę
Poranków, Spłakaną
Kochanków, Kochaną ...
Tak splotła wraz wszystkie kwiaty
I na młodzieńca je skronie
Składa – a młoda skroń płonie –
Już na wichry potępieniec
Pędzi – w swe odległe światy
Zniknął młody zapaleniec
Tylko za nim wichrów szały
Dzikim śmiechem zaryczały. – –