Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/330

Ta strona została przepisana.

Że iskry przelatują przed oczy me –
Orle! stęskniłem się za szumem
Skrzydeł twych złotych
Blaskiem słońca!... za orlą źrenicą twoją!..
Boć i ja orzeł!...
Lecz bezskrzydlaty, skrzydlatemu
Zdobyczą bo mnie się lęka
Bóg – !...
Choć niemam skrzydeł ja,
A on w pięść ścisnął grom!...
Orle! orle! gdzieś ty, mój, jest?
Mniejsza o was o karły!...
Żywcie się mną póki czas!...
Orle mój orle! gdzieś – ty jest?...

ORZEŁ
(nadlatując).

Lecę, lecę, głodny żeru –
Wylatałem się po szczytach gór
Po chmurach i gwiazdach –
Napieściłem słońce źrenicą –
l nagardziłem się drobnym światem –
Lecz ty tu –
Ty zgrajo zuchwała?
Mnie orłu ten żer –
Toć wielka ofiara –
Bogów trwoga! ... precz z tąd
Na zatracenie precz –
To Bożków Bóg!...
Skrzydła muśnięciem
Strącam Was z piersi olbrzyma –
Tam w głębi tońcie fal –
Tam w morzu tam,
Co bije ciągle o skałę
A kona u jego stóp –
Tam gińcie tam
Bo mnie ta wielka pierś!…
Przyszłości pierś!