Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/348

Ta strona została przepisana.

O ! co za serce biło tam w łonie,
I snem dziewiczym jaka tam dusza
Się kołysała! ... w oku gdy płonie
Wraz się, jak gwiazdka, odzwierciedlała
W jeziorze ... którem wiatr nieporusza.
Jak gdy nad zdrojem cichym, gajowym
Mruga promykiem drżącym majowym – –
I była pusta o! latawica,
Była szczebiotka,
Wiotka,
I zwinna ...
I niechodziła ale latała,
Jakby skrzydełka u nóżek miała
Jakby po piórku jaskółek brała ...
I była jeszcze bardzo dziecinna –
Czasem w zwierciadło wody patrzyła
W kaliny warkocz czarny stroiła,
Śmiała się pusto, klaszcząc w rączęta,
Nad wodą czasem się zamyśliła,
I kiedy słońcu wieczór ptaszęta
Przyśpiewywały ... ona rączęta
Sobie na pierś też białą złożyła,
Ot – i nuciła ... nuciła ... nuciła ...
Gdy jej wieczorny wiatr rozwiał włoski,
Zrywała się – i biegła do wioski,
Wracała nieraz mrokiem śród boru
Do ustronnego ciszy klasztoru,
Po drodze błędne światła goniła,
I czasem z cieniem swym się droczyła –
Lecz choć szczebiotka – i tak dziecinna
W oczętach miała taką tęsknotę
Sokolą jakąś ... przez rzęsy złote ...
Nazwać ją trudno… bo za niewinna,
Takiej za szaty słowa niestają –
Dziewice Polskie taką miewają –
I dzisiaj dzięcię – ptak – wiotka trzcina –
Jutro – niewiasta z siłą olbrzyma