W otchłań sadzi – zatacza – się – rwie – skraca – płaszczy –
Pęka w kawały – grzmotom podrzeźnia się hardo
Coraz chyżej – gruchocze, tamy skał, po tamach,
Aż z nad stromej krawędzi, podskokiem szatana
Padła w głębie – plunąwszy w chmury pian pogardę
Jak burzy Prometeusz – rozpacz rozkiełzana!...
Pierścienie fal spiętrzonym rozskoczyły wałem
Biją gromy – targają się jak furye chmury,
Drżą skały – zwierz się tuli, umilkł duch natury
I słucha burzy z piekła ożenionej szałem! ...
Ale ryk się przesila – słabnie – chmury w dalę
Mkną – sznury pereł deszczu ustają – a wdali
Grzmot z grzmotu zmartwychstaje – dźwiga się – i wali
W nicość otchłani ... jakby Babelu wieżyca
Waliła się nad światem ... jak Romy Wilczyca
Ryczą – kiedy jej Romul wymię krwawe skąsał,
Lecz szał fal nieustaje – w pianach się rozdąsał,
Tarani w skał granity – i w głębiach przepada
Coraz nowa do szturmu bieży fal gromada …
Wichry milkną – i pierszchła już chmur trzoda cała,
Ostatnia błyskawica dziko się zaśmiała
Migła – i łzami w chmurach rycząc się zalała,
Jako wielka idea zawcześnie zrodzona
Co pchnie świat naprzód – ale, sama w mękach skona –
Czasem jeszcze grzmot ozwie się w skałach daleki …
I kona mrużąc złote błyskawic powieki!...
I cichnie ryk straszliwy, wola skał z Kapturów
Chmur wychodzą – jak cienie pokutnych komturów
Błękit trysnął od słońca – a na jasnej chmurze
Stała się tęcza!... cicha – dziewicza w naturze –
Piorunem wymodlona – zrodzona przez burzę!...
A jednak – ja cię wolę, burzo rozkiełznana,
Nad tę tęczę dziewiczą – łez modlitwę – córę
Twą – co tak miłościwie w akkord barw naturę
Stroi, jak gdyby ciszę sfer – grała Hozanna!...
I Niech jej nucą skowronki psalmami rzewności,
Duch mój pognał za tobą wśród nieskończoności ...
Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/368
Ta strona została przepisana.