Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/42

Ta strona została przepisana.

Dziś mnie związali! – widziała twarz słońca
I zgasła chmurna w czarną noc zadumy!...
« Ty ośloszczęki wodzu! bij nas teraz;
«Bij nas Judei straszliwy rycerzu,
«A hańba tobie i twemu przymierzu
«Od nas, cośmy ci – hołdowali nieraz...!»

LIX.

Wrogi mnie w lochy strąciły w podziemne,
Skąd mych współbraci słyszeć mógłem jęki,
Głosem dziecinnym, niewieście wzajemne
Jak lutnie piekieł ... wszech szataństwa dźwięki –
Łkając z wściekłości tłukłem czołem w mury,
Niepękło czoło – mur pękł gdzieście włosy!...
Wolałem płacząc, i rzekłem ponury:
Jeszcze ich kocham! palą mnie ich ciosy!

LX.

Każdą ich boleść w sercu mojem czuję –
Każdy grom, który uderza w ich głowę,
Ich męczarń ze mną jednoczy połowę –
Bo za tysiące ich – sercem miłuję!...
Jako dąb ścięty milczałem śród wrogów,
Na ich bluźnierstwa 'm nieraczył dać słowa,
Lecz gdy odeszli skarg się lała mowa,
Głosy boleści, przekleństwa ich Bogów!...

LXI.

Tak przez czterdzieści dni i nocy tyle –
Słuchałem braci mordowanych wycia,
I najsilniejsze w mem życiu – to! chwile
Silniejsze pewno – nad walk mych zdobycia,
Jakiś głos cichy a jednak słyszany
Grzmiał: Milcz Samsonie! blizka twoja chwila!
O! wieki! wieki dźwigałbym kajdany,
Gdybym ich tylko zbawił ... ha! ... Dalila!