Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/54

Ta strona została przepisana.

Wróciła dawne siły Samsonowi –!
Dzikom się rozśmiał przed takim obrazem
Gdzie duszy mojej błędnemu wzrokowi
Splotło się wszystko – co najdroższe … razem!...

CIII.

Stałem przed Bożkiem – klęknąć mi kazano,
Kląkłem, a nawet w kamień biłem czołem,
On? on się korzy? ... w tłumie zaszemrano
A ja słyszałem – i niżej się zgiąłem –
Zgrzytnąłem zęby ... a nad mojem czołem
Kędzior mych włosów zwisł ... jak niegdyś – rano –
Chwyciłem w zęby – te włosy skąsałem
One – dość długie ... do ust je dostałem – !

CIV.

O! więc ... więc ... może! może! mam dość siły!!!...
Głupi – oni mnie ostrzydz zapomnieli!
Ha! gdyby wszystkich wśród gruzów mogiły
Zagrzebać – razem – dać piekieł gardzieli!...
Wszystkie me wrogi tutaj zgromadzone!...
Wszystkie ... Dalila z niemi ... z tym obrazem
Dni braci moich – mogą być zbawione!...
Zginą! ... a ja ... o! szczęsny zginę razem!...

CV.

Szczęsny, że dla nich – ja padnę ofiarą,
Przezemnie naród złamie jarzmo swoje –
O! silnym znowu!... czuję, silnym wiarą
Ostatnia chwilo! wielkie słońce twoje!
Kazano powstać – nito osłabiony
Macam … w ramiona 'm chwycił dwie kolumny,
I stałem w środku ... wielki i natchniony
Jak posąg ludu w mej ojczyźnie dumny!

CVI.

Naglem się porwał – i zaklął potęgą,
Że zajęczeli, czując trwogi dreszcze,