Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/55

Ta strona została przepisana.

Lecz choć się ku mnie – razem jeszcze sprzęgą
Iść na mnie nie śmią … chwila! chwila jeszcze!
Wszystkie me wrogi tutaj zgromadzone!...
Niepróżno ciebie kochałem świątynio –
Będziesz mi święta! twe mury święcone – !
Moje męczarnie – dzieło pomsty czynią...

CVII.

Znałem kolumny, co biegły w sklepienie,
Chwyciłem silnie – wśród tłumu mych wrogów
Olbrzymem czułem się!... po nad ich Bogów!
Ach! byłem wielki – jak moje cierpienie!
Jak wkorzenione dwa dęby – w ramiona
Co raz to straszniej ściskałem kolumny,
Wyrwę je z ziemi!... pomnicie Samsona,
Razem zginiemy!... ja nie pyszny – dumny!...

CVIII.

Kochanki moje! wyniosłe! kamienne!
Co aż do szczytu niesiecie swe czoła,
Dzisiaj was ściskam – w ramiona wzajemne
A jako dęby, niegdyś z lasów koła
Rwałem ciskając Panu na ofiarę,
Tak was dziś rzucam w proch! na chwałę Jemu!
Ty, coś wiódł morzem pokolenie stare,
Daj choć przez morze krwi tam! dojść młodemu!

CIX.

Tak silny w życiu, nigdy niebywałem,
I zdało mi się, że w tej jednej chwili
Wszystkie boleści ludu mego miałem –
I złość za wszystkich co kiedy zwątpili!
Wszystkich aniołów, burzycieli świata
W mej piersi miecze gromem rozpłonęły,
Wszystkie męczarnie, które z ręki kata
Serca bezbronnych kiedykolwiek wzięły!