czole wiara Jehowy, co ojców wiódł przez pustynię a Faraona w morskiej zagrzebał mogile, co mu wieczną lśni zielonością? Symeon stał długo gnany myślami — i rękę do czoła przyłożył a miotany bólem przemówił głośniej, niż mawiają zwyczajnie ludzie. — Boże Abrahama, kiedy nam dasz króla naszego. — Zbawcę — Messyasza! który lud nasz z wtórej wywiedzie niewoli? kiedy o Panie nami maluczkiemi zwalczysz olbrzyma ludów — oto serce zakrwawione śmiercią kochanki życia — matki dzieci moich — kładę na ółtarz twój Jehowo i pale to serce moje gwoli tobie — ono było szlachetne w imię proroków Izraela — płonęło gorąco — i dziś płonie jak za dni młodości — a ja go palę i przysięgam niespójrzeć za siebie, skąd wygląda twarz blada mojej biednej Sary — o moje serce! rozbijam skarg tłumy — jak tłumy pian morza o skały pierś, a czoło moje w ufności k’ tobie niech będzie jasne Boże ojców mych, i ojców — ojców moich — jeżliś nas osierocił — toć będziesz znów ojcem dzieci naszych — i dzieci dzieci naszych — a choć nieujrzę światłości, oni ją ujrzą jasną jak ty — od Ciebie — a przeto cios żaden niewyziębi mej wiary ku Tobie! — I głośno zawołał na służebnice i służebniki — a wniesiono do komnaty ciało uśpionej Sary — i postawiono — a dziewica piąta czarno ubrana niosła urnę z czarnego kamienia bez blasku i w niej balsamy, któremi miała namazać zwłoki umarłej. I przyszły służebnice i służebniki w licznej liczbie, płacząc dobrej Pani i mówiąc: «Kto nam teraz matką sierotom, kto samotnym pociechą będzie? — I weszła zwolna ślepa Rachela, matka Symeonowa, wiedziona przez małą Maryę Martę i siadła u ciała — w końcu zaś Arcy-Kapłan starzec — w długiej szacie Lewity — rozłożył już dłonie swoje, chcąc śpiewać żal nad zgasłą. — Milcz jeszcze milcz Arcy-Kapłanie rzekł Symeon — albowiem nieobecne dziecię moje najmłodsze, Marya Magdalena. — Dzieciątko twoje śpi teraz Patryarcho rzekła Leli, ale Symeon wyszedł z komnaty i wrócił z sennem dziecięciem obciążonemi ramiony — myśląc w milczeniu tyś niemowlę — Maryo — Maryo Magdaleno — śpij spokojnie, śpij! może ci się śnić będą śpiewy około matki twojej — a jeśli Cię zbudzą, to choć dziecię niezrozumiesz ich treści, może dziewicą wspomnisz je sobie a wtedy zrozumiesz. — I senne dziecię złożył u stóp matki, nad
Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/64
Ta strona została przepisana.