Ta co dla ciebie cierpiała — to matka... |
Maryn Magdalena już niesłyszała końca pieśni, porwała arfę z rąk Symeona i dośpiewała resztę. — Po raz pierwszy ujrzała przed sobą postać matki w słowo zaklęta! Wspomniała snem dzieciństwa matkę, i śpiew jakiś — jak przez sen — i ten sen snu jak echo odbijało się w jej pamięci głosem: Biada nami i wycisnęło łzę srebrną z oka błękitu i w pięść ścisnęło dziewiczą dłoń — że zatargała warkocz swój jasny. — W tem przybiegła Marya Marta — weszła — niosąc ojcu czarę z mlekiem świeżem — a Marya Magdalena grać przestała zamyślona — dziękował ojciec Maryi Marcie za napój, całując ją w czarnobrewe czoło — lecz inaczej dziękował Maryi Magdalenie za pieśń jej — spójrzeniem..
Cisza w grobach Symeonowej Rodziny — i ciemno — chłodno do koła — tylko siedm trumien stoję przy sobie... a ostatnia z popiołami Sary — matki Maryi Magdaleny. Ale wśród groty wstał z ciemności cień jakiś... ciemniejszy jak ciemność — a jednak jasny — jak krwawa gwiazda — wzrok jego nie jest wzrokiem ludzi — widno, że był jasny miłością — lecz dziś jasny piorunem pychy i żalu, który sam przed sobą zagłusza — sam się go wstydząc — on wstał i sieje iskrami w grobach — i jasno w otchłani ciemnej — stoi oto trumien siedm — a on stąpił ku nim a echo konające woła za nim: