w koło kwiecie woniejące, rosę jasne czy łzami promiennemi pod stopę jej biała — choć ta dłoń gotowa chwycić dłoń wroga w upadku dłoni potrzebującą — jednak widać, że to człowiek. Kto jesteście dwie boskie postacie — pyta nieśmiało szelest ich kroków konający echem u wrót jaskini — kto jesteście, pyta głośniej i śmielej szelest kroków drugiej postaci idącej… u końca jaskini?... I szelest kroków pierwszej postaci odbity od sklepień, odpowiada u wrót konającym pytaniom: Anioł to — anioł Pański — dzięcię Boga — którego czoło w gwiazdach niemą schylone pokorą — którego myśl wieczną skrzydlata modlitwą — którego dłoń wiecznie u hymnów arfy brzmi o zbawienie swych braci, duchem smutnych i płaczących synów na jednej z gwiazd miliona — anioł to — anioł jasny. Piękność — za nim się w dobro zamieniła... A szelest kroków drugiej postaci odpowiada od trumień cicho konającym pytaniom: Marya to, konając: Marya Magdalena córa Symeona dziewica cicha jako kwiat polny rosnący listkami, wonią i gałązkami ku niebu — niewiedząc o woni swojej. — Piękność w dobro ucieleśniona! Marya to — Marya Magdalena — której myśl wiecznie skrzydlata modlitwą — serce wielkie wiarą — czoło pokorą schylone — której palce nieoderwane od stroń arfy złotej wysyłają z niej pieśni jak gołębie srebrno pióre, czystemi, nieopadającemi skrzydły do Pana o swoich braci w niewoli — — Marya to — Maryn Magdalena! — I stanął anioł u środka groty — i stal milcząc — ale Marya Magdalena szła sama ku trumnom — i choć trumien było siedm — Marya poszła ku trumnie Sary matki swojej — zgadując ją sercem — i stanęła cicho — i serce jej biło aż grota drżącem wtórzyła echem jak bicie czystego źródła skały wtórzą... Aniele wiosny mojej... mogęż widzieć matkę moją, której okiem niewidziałam a duchem widzę jasną — wielką i miłosna ku mnie... Aniele mój! Aniele! I anioł milczał i długo patrzył w Marya Magdalenę, aż skinął dłonią — pod którą powietrze zagrało wonią cichej melodyi, jak pierwsza miłość. — I Marya Magdalena pomyślała w duszy, oby ten anioł zostawił mnie samą... I anioł nawet uczuć moich tu nie zrozumie — takem smutna — tak zachwycona — duchem ciekawa —!... Ja tylko pojmuję co czuję — i ten co pojmuje wszystko!... i anioł zniknął ciemność dokoła groty
Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/73
Ta strona została przepisana.