Strona:W. Tarnowski - Poezye studenta tom IV.djvu/81

Ta strona została przepisana.

wszystko, otoczy ciebie pieszczoty swojemi, za te służebnice będziesz miała służebnice swoje, którym Panią będziesz... a ja ciebie zawsze — zawsze kochać będę (przechodzą). I Symeon został w milczeniu, śledząc oczyma dwie postacie dzieci swoich, a one obeszły ścieżkę do koła i z wolna w cichej rozmowie znowu zbliżały się ku Cyprysowi, pod którym spoczywał. —

MARYA MARTA.

Wiesz... ja go tak kocham — a choć on mi tak miły — tak trudno mi rzucać dom ojca — te progi kędy pierwsze chwile radości miałam — tyle drogich wspomnień dzieciństwa — z złotej — pierwszej młodości zostawiam!... odwiedzajcie mnie często... namawiaj starego ojca, by przychodził do mnie — przychodźcie do nas! a nieba wam przychylę w domu naszym...

MARYA MAGDALENA.

O niebój się Marto... ty drżysz moja droga!... będziem Cię odwiedzać co dwie doby — sama przywiodę Ci ojca, by spoczął w twoim progu — i podasz mu czaszę z mlekiem i chleb — i owoce z ogrodu twego — a będę mówić wtedy — a widzisz tak tęskniłaś tego wieczora — a takaś dziś szczęśliwa — no! podaj mi usta twoje...

MARYA MARTA.

O Moja ty moja! O mój ojcze!...

(Przechodzą.)

I znowu został Symeon w milczeniu, śledząc z rozrzewnieniem zachwytu dwie postacie dziewcząt swoich, co szczebiotały jak dwa gołębie — wzrok jego dążył za niemi i dumny był mówiąc sobie: Jam zrodził!... a one obeszły ścieżkę do koła i w cichej rozmowie znowu zbliżają się ku Cyprysowi pod którym spoczywał, szły prędzej tą razą. —

MARYA MARTA.

A trzody moje — kozy i baranki białe które strzegłam i umywałam sama...

MARYA MAGDALENA.

Ojciec ci je daruje — będą twoje!