przybierały odmienny, wyrazistszy charakter: biło od nich natężeniem życia, pragnieniem rozkoszy i jéj szałem, i tragedyą stawał się niejako miarowy ten taniec, któremu przygrywką była melodya rytmicznie monotonna, coraz to w siłę rosnąca, coraz dźwięczniejsza, z każdą chwilą bardziéj gorączkowa, wyrazistsza, upartsza, wymowniejsza, coraz to lotniéj natchniona, pieśń wojenna razem i miłosna, w którą śpiewacy i tancerze rzucali każdy całą duszę swoję, z obcemi dla nas uczuciami niepojętego jakiegoś spirytualizmu, spragnionego krwi i rozkoszy.
— Śmieję się, — odparła wreszcie, zmieszana i zawstydzona, murzynka, — gdy patrzę na twoje włosy, złote, jak proso dojrzałe, na twoje oczy, podobne do wody odbijającéj niebo, na twarz twoję, białą i gładką jak pióra gołębicy; ale gdy patrzę na ciebie, zaraz mi na myśl przychodzi, że niezadługo już może.... niezadługo, popłyniesz na wielkiéj pirodze do kraju hladych ludzi.... i wtedy płaczę....
I dwie łzy wielkie, w których jak w zwierciedle odbijała się ciemna jéj skóra, spłynęły po jéj twarzy, dwom czarnym perłom podobne.
— Pociesz się, maleńka, dam ci kołdrę w pasy niebieskie i żółte, i przyjedzie tu jeszcze niejeden o jasnych włosach młodzieniec, przyglądać się tańcom ładnych rodaczek twoich.
— Ale ciebie już tu nie będzie! — z boleścią zawołała.
I w jednéj chwili znikła, wybiegając z lekkością antylopy po za krąg światła, w owę ciemność, w któréj niewyraźnie majaczyły tylko bezładne ruchy muzykantów.
Gaet widział ją, jak, zdyszana, przystanęła na chwilkę na skraju niewielkiego z bzów gaiku. Kształtne i ciemne jéj ciało, o liniach śmiało i delikatnie zarysowanych, wyraziście odbijało nieruchomością na drżącém i przejrzystém tle bladozielonych zarośli, których gałęzie, przez lekki wietrzyk łechtane, kołysały zlekka rozkwitłemi kiściami, o słodko rozmarzającéj woni.
Wziąć ją można było za czarną Dyanę sudańskich borów.
Oddział, wypocząwszy, wyruszył w dalszy pochód przez dolinę Bakoi, przez Niagassola, dążąc ku brzegom Nigru. Wódz Kangaba, któremu dowiedziono zdrady, poniósł karę za to, że przy jego pomocy Samory przedarł się na lewy brzeg rzeki.
Strona:W Sudanie.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.