Strona:W Sudanie.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.

brzeża przykuta, czuje.... we śnie-li to, czy na jawie?.... że piekielna, nieopisana boleść rozdziera jéj serce, w czarnéj piersi miłośnie bijące.
Gaet ponauczał ją piosenek bretońskich, które śpiewała świeżym głosikiem ptaszęcym, przecudownie giętkim i kryształowo czystym.
Jak wszyscy jéj ziomkowie, którzy z dawnych fetyszystów Mahometanami dziś zostali, Joanna-Marya miała niepewne i nieliczne wiadomości, ze Starego Testamentu zaczerpnięte. Między innemi znaną jéj była historya Abrahama i Agary. Córka plemienia koczowniczo w wielożeństwie żyjącego, uważała biblijne te postacie za piérwszych swego płemienia rodziców, a najmniejszego nie mając pojęcia o upłynionych epok przebiegu, naiwnie w nich widziała najbliższych przodków swoich. Izmael, syn niewolnicy, dzikie chłopię, gaszące pragnienie w cudowném źródle na pustyni pomiędzy Kades a Barad wytrysłém, był dla niéj czémś niby najstarszym z jéj braci, barczystych i hardych pacholąt, o wargach jak krew czerwonych, o drgających rozdętych nozdrzach, z kozią skórą, zarzuconą na ciałko, jak u bożka greckiego kształtne, biegnących u boku matki, koczowniczego plemienia córy.
Pustynia! jałowy, słońcem przepalony bezmiar oceanu, straszniejszego niż niezmierzony wód ocean. Pod spiętrzonemi białych piasków bałwanami pogrzebane tam karawan krocie, a gdy jedna z nich szczęśliwie z niebezpiecznéj podróży powraca, to zdyszane, tumanami kurzu otoczone wielbłądzice, ukląkłszy wśród ostów, modrawym kwiatem okrytych, nieruchome i jakby z głazu wykute, wyciągają tylko szyje, pijąc wiatr, traw świéżością wilgotny, a piękne czarne ich oczy, po ludzku łagodnie patrzące, toną w zachwycie błogiéj jakiéjś zadumy. A tymczasem dozorcy ich i przewodnicy, o wychudłych twarzach ascetów, od simunu spiekłych, gorącemi piaskami posiekanych, o orlich garbatych nosach, zdejmują z nich brzemię drogocennych ładunków, a w oczach mają nieopisany majestat ludzi, którzy głębią przyrody stopami przechodniów zgruntowali, a wzrokiem obejmować przywykli bezbrzeżne przestrzenie i nieskończoną próżnią bezgranicznych widnokręgów.
Gaet nauczył téż był małą murzynkę niektórych wersetów Biblii, którą matka czytywała mu za lat dziecinnych; przedzi-