zawdzięcza jedynie temu fortelowi. Trzebaż było, by mu ta nieznośna baba, wywlekając z pyłu zapomnienia pamięć dawno zapomnianych grzeszków, przypomniała jego sto pięćdziesiąt dziewiątą wiosnę!
— Od kogóż się dowiedziałaś, że jeszcze żyję? — zapytał niemal szorstko, niedelikatnością jej dotknięty.
— Czytałam wiersz twój w Kuryerze — odparła, mizdrząc się zalotnie. — Prześliczny!... Co za ogień! jaka siła!... O, serce twoje nie zmieniło się! Pozostało młodem; widać to!... Jak ty to pięknie powiedziałeś: „W tych razach szukam siostrzanych dusz; — w słodkiej się nurząc tęsknicy, duch szuka swego drugiego „Ja...“ — tego, co chodzi w spódnicy!...“
— Aha! — szepnął blondyn — chce mnie wziąć na ten kawał.
— Więc też, skoro się dowiedziałam, że do swojego drugiego „Ja“ tak tęsknisz, biedaku — ciągnęła zalotnie dalej, — nie zaznałam już spokoju... Powiedziałam sobie: muszę odszukać mojego „Czarnego Tulipana...“ Dopytywałam się o ciebie wszędzie!... Wreszcie dowiedziałam się w „Międzynarodowem biurze wywiadowczem,“ gdzie mieszkasz, kazałam się z tobą telefonem połączyć... i oto jestem!
Strona:W XX wieku.djvu/008
Ta strona została uwierzytelniona.