bulwaru płynęły dwoma rzędami elektryczne doróżki, powozy i omnibusy. Zręczni jeźdzcy przesuwali się pomiędzy nimi, pędząc na welocypedach, poruszających się również za pomocą elektrycznego przyrządu.
Roztargnionem okiem przypatrywał się Czarny Tulipan niespokojnemu wrzeniu tego ludzkiego mrowiska, nie znajdując w tem, na co patrzał, żadnej podniety do wrażeń, których łaknęła jego dusza. Zniechęcony, zamierzał już odstąpić od elektro-telefotoskopu, gdy wtem zwrócił jego uwagę wspaniały zaprzęg à la Daumont, posuwający się zwolna po bulwarze.
Pojawienie się tego zaprzęgu byłoby niewątpliwie i w roku 1893 zrobiło niepospolite wrażenie; pod koniec XX wieku, i gdy elektryczność powszechnie zastąpiła była żywy materyał pociągowy, był widok jego wprost już osobliwością. Wyglądało to mniej więcej tak, jak gdyby ktoś za naszych dni wyjechał na spacer w hełmie i kolczudze, wioząc na łęku jakąś Meluzynę lub Goplanę. Musiał być dyablo bogatym i dyablo narwanym ten, kto sobie w roku 1993 pozwalał tak dziwackiego wybryku!
Lekką, szafirowym atłasem wybitą Victorię ciągnęły cztery rosłe, skarogniade angliki, których każdą parę prowadził „z konia“ dżokiej
Strona:W XX wieku.djvu/022
Ta strona została uwierzytelniona.