Strona:W XX wieku.djvu/023

Ta strona została uwierzytelniona.

w ciemno-szafirowej aksamitnej dżokiejce, takimże szpencerku, białej koronkowej krawacie, białej peruce, łosiowych spodniach i butach ze sztylpami. Z tyłu, w koźle za powozem, siedziało dwóch sążnistych Murzynów, w ciemno-szafirowych aksamitnych à la Louis XIV kubrakach, białej koronkowej krawacie, białych perukach, trójgraniastych z piórami i galonem kapeluszach, białych jedwabnych pończochach i trzewikach ze srebrnemi klamrami.
Trudno było wyobrazić sobie coś wytworniejszego w tym rodzaju — coś bardziej select, jakby powiedział bulwarowiec pod koniec XIX wieku. Było to cacko, jakiego serdecznie życzę każdej z moich czytelniczek. Powóz o gumowych kołach i niklowych szprychach robił wrażenie wykwintnego pieścidełka. Konie były starannie dobrane, a najwidoczniej pielęgnowane z umiejętną troskliwością. Murzyni, równi wzrostem, siedzieli z założonemi na piersiach rękoma, strzelając białkami oczu tylko — poza tem niewzruszeni, pełni uroczystej powagi. Dżokieje, młodzi, przystojni, a podobni do siebie jak dwie krople wody, sprawowali urząd swój z namaszczeniem, unosząc się rytmicznie na swych miniaturowych siodełkach. Czarny Tulipan przypatrywał się z upodobaniem temu niezwykłemu widowisku.