Gdyby Czarny Tulipan zastanowił się był nieco nad tem, co zaszło w ciągu tego dnia, byłby niewątpliwie przyszedł do przeświadczenia, że „prywatna korespondencya“ Niezabudki była dawniej już wysłaną, nim jeszcze afektom napastliwej wdówki dał odprawę. Ale mózg jego kipiał gorączkowo pod wpływem doznanych później rozlicznych wrażeń i nie było w nim miejsca na chłodną rozwagę. Więc też, rozwścieczony natręctwem rozkochanej Medei, opuścił restauracyę, wsiadł do wagonu, umieszczonego w pneumatycznej tubie, i kazawszy się zawieźć na ląd stały, jął wpośród przybytków ciekłej rozkoszy szukać miejsca, gdzieby mógł swobodnie marzyć o swej miłości.
Jednakże, gdziekolwiek się udał, biegła za nim „prywatna korespondencya“ sentymentalnej wdówki, nieustannie powtarzana przez fonograficzne dzienniki. Wszędzie ich pełno było, we wszystkich restauracyach i cukierniach, czy to na lądzie, czy pod wodą, czy wreszcie w górnych warstwach powietrza. Gruchania Niezabudki biegły za nim, ścigając go, niby brzęk natrętnej muchy; niepodobna było mu się przed niemi uchronić!
Piła ta oburzała go i zawstydzała zarazem. Elegijne kwilenia wdowy psuły mu
Strona:W XX wieku.djvu/049
Ta strona została uwierzytelniona.