Strona:W XX wieku.djvu/054

Ta strona została uwierzytelniona.

odgłos stokrotne powtórzyły echa; Exsiccator odpowiedział mu na to nowym strzałem.
Chwilę jakąś przypatrywał się Czarny Tulipan tej polemice, przeniesionej teraz w górne sfery; wreszcie widząc, że się nie tak prędko skończą te zapasy, jął oglądać inne ogłoszenia, rozmieszczone na niebie. Oddech mu zamarł w piersiach, gdy zwrócił oczy ku zenitowi. Na samym szczycie nieba, wysoko ponad jego głową, widniała odezwa Niezabudki „do Czarnego Tulipana:“

Wypiszę to na zenicie,
Że ciebie kocham nad życie!

Zrozpaczony zamknął skwapliwie okno, zapuścił storę i poszedł na spoczynek.
Długo nie mógł zasnąć, miotany najsprzeczniejszemi uczuciami. Radość, jaką go napełniała myśl, iż po stopięćdziesięciosiedmioletniem szukaniu odnalazł nareszcie swe drugie „Ja,“ zatruwało mu przeświadczenie, iż sentymentalna Niezabudka ścigać go będzie swoją natrętną miłością, która tak długie zdołała przetrwać lata. Ilekroć obraz pięknej nieznajomej stanął przed jego oczyma, jawiła się malowana wdówka i zasłaniała swoją postacią urocze widzenie. W uszach mu brzmiały rozkochane gruchania namiętnej, które mu tyle