ciw niemu potrafiła zarzuty rabulistyka niesumienna a zawistna.
Wedle pozwu, był nasz bohater nałogowym Lovelasem, który pod pozorem, iż szuka swego drugiego „Ja,“ będącego uzupełnieniem jego istoty, od lat stu trzydziestu pięciu uprawia swe niecne rzemiosło (szmer zgrozy na ławkach emancypantek), usidlając swe ofiary miłosnemi, po części rymowanemi zaklęciami, a następnie zdradzając zbudzone w ich sercu nadzieje i tłómacząc haniebną zdradę swą kłamliwem oświadczeniem, że się co do istoty swego drugiego „Ja“ pomylił; że ta, którą nazywał drugą swej duszy połową, była przedtem lub potem drugiem „Ja“ innego („hańba! hańba!“ — na ławkach emancypantek. Prezydujący wzywa publiczność, aby się zachowywała spokojnie).
Podsądny jest tak biegłym w swojem rzemiośle, iż operuje nawet przez telefon i telefotoskop, na odległość kilkuset mil. Są dowody, iż siedząc w cukierni Loursa na Krakowskiem-Przedmieściu w Warszawie, zdołał rozkochać młodą i bogatą polską kreolkę, przejeżdżającą właśnie w tym czasie bulwarem św. Magdaleny w Paryżu (szmer zdziwienia w całem zebraniu. Wszystkie spojrzenia, „nanośniki,“ okulary i lornetki zwracają się w stronę Czarnego
Strona:W XX wieku.djvu/084
Ta strona została uwierzytelniona.