i niezawodnie znajdzie oddźwięk w każdem szlachetnem sercu, nie wątpi powódka, iż Wysoki Sąd w zupełności uzna jej pokrzywdzone prawa i do wykonania zlekceważonych obowiązków, oraz do naprawy zła, jakie zdziałał, zmusi niecnego uwodziciela.
Po odczytaniu tego dokumentu rozpoczął przewodniczący szczegółowe badanie oskarżonego. Bohater nasz nie zaparł się wcale, iż poznawszy Niezabudkę na trzeciej maskaradzie w roku 1858, sądził z razu, iż w niej znalazł drugą swej duszy połowę. Z tego mniemania wyleczyła go powódka, rozbiwszy mu głowę talerzem, przy sposobności sceny zazdrosnej, którą mu zrobiła. Przekonawszy się, iż swego drugiego „Ja“ nie powinien szukać pomiędzy malowanemi wdówkami, uczęszczającemi na trzecie maskarady, od tego przekonania odstąpić nie myśli, gdyż tem, coby mógł dać powódce, jest, co najwięcej, szacunek. (Niezabudka mdleje. Szmer oburzenia w ławkach emancypantek. Niektóre z nich, nie mogąc powstrzymać swego podrażnienia, lżą oskarżonego, który się pod gradem obelg ironicznie uśmiecha. Przewodniczący wzywa je do spokoju, grożąc stanowczo i po raz ostatni, że każe publiczności salę opuścić).
Strona:W XX wieku.djvu/089
Ta strona została uwierzytelniona.