d’Auteuil, gdzie pod pozorem, iż przychodzi ważne uczynić zeznania, łatwo uzyskała posłuchanie. Można sobie wyobrazić, jak tam przedstawiła Czarnego Tulipana, stwierdzając swe oskarżenia kopiami pozwu i wyroku, które z sobą przywiozła. Zgrozą przejęta, postanowiła pani Maryna zerwać natychmiast wszelkie stosunki z tak niebezpiecznym człowiekiem. Prawdę powiedziawszy, słabą rękojmię szczęścia dawał swej przyszłej żonie lekkoduch, który posuwał zalotność aż do bałamucenia automatycznej syreny, a wymawiał się od dopełnienia przyjętych zobowiązań oświadczeniem, iż w gruncie rzeczy jest już nieboszczykiem...
Więc też, gdy nasz bohater z uderzeniem pierwszej godziny, tak, jak to zwykł był czynić co dnia, zjawił się w pałacu pani Maryny, odprawiła go służba, niby osobę całkiem obojętną, z kwitkiem, oświadczając mu, że Jej Ekscellencya nie jest dla niego widzialną i bardzo go za to przeprasza. Zdziwiony i zaniepokojony, kazał przywołać marszałka i zażądał wyjaśnień. Ten jednakże, „wykonywując kurczem mięśni twarzowych brzydki akt szyderczego uśmiechu,“ oznajmił mu „z całą wyniosłością upudrowanego majordomusa w czarnych jedwabnych pończochach i trzewikach ze złotemi
Strona:W XX wieku.djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.