wać narzeczonej „wysokiego ducha“ aż do chwili, gdy duch ten, wedle buddhaistycznego rytuału, z oblubienicą swoją połączony, nie spocznie w podziemnem gniazdeczku, które dla nowożeńców przygotowane zostało na mieszkanie. Zarządzenia te nie bardzo przypadły do smaku zakochanym; jednakże, „wdepnąwszy“ raz w teozofię, trzeba było przyjąć wszystkie „piły,“ należące do jej inwentarza.
Po śniadaniu, podczas którego ułożono plan odbyć się mającej podróży, odbił „Nautilus“ od brzegu, a że dzień był pogodny i morze spokojne, jak malowany baranek, przeto postanowiono nie zatapiać okrętu, lecz płynąć po wierzchu gładkiego wód zwierciadła, korzystając z tej cudnej pogody, która w duszę podróżnych wnikała uśmiechami bezchmurnego nieba i lekkiego wietrzyku pieszczotą. Pruł tedy okręt modre tonie wesoło, tak jak srebrna płotka, gdy, wynurzywszy się z odmętu, sunie po powierzchni jeziora tak lekko, iż jej bujanie zdaje się być tańcem i swawolą. Czarny Tulipan milczał, marząc o tej czarze rozkoszy, która była już ust jego tak blizko, a którą od nich znowu na czas jakiś odsunęła fatalna teozofia. Miss Arabella rozmawiała z margrabianką półgłosem, szanując milczenie wielkiego
Strona:W XX wieku.djvu/128
Ta strona została uwierzytelniona.