brazylijskiej roślinności właściwa, drugie zaś ów żar młodzieńczy, jakim gorzała krew jego pod wpływem poczwórnej dawki skoncentrowanej Vitaliny, a jednak tłumić w sobie musieli ogień, który ich trawił, i tęsknotę, która ich rwała ku sobie, ze względu na poszanowanie, winne dla buddhaistycznej teozofii swej gospodyni. Więc też ciężyło im tem bardziej to zamknięcie w łonie zanurzonego w wodę okrętu i ten brak wszelkich wrażeń, rzucający ich na pastwę własnych myśli. Wszelako dla zatarcia śladów i utrudnienia możliwego pościgu, musieli się zgodzić i z tym niemiłym przymusem.
Przezorność ta była konieczną; w Aden bowiem, gdzie się dla odświeżenia zapasów statek na kilka godzin zatrzymał, dowiedziano się, iż „La Grande Blaga,“ aerostat pani Maryny, wylądowawszy w Malcie i zaopatrzyszy się w wodór do wzlotu potrzebny, odleciał w kierunku afrykańskiego wybrzeża. Widocznem tedy było, że wyprawa, kierowana przez mściwą Niezabudkę, nie zaniechała pościgu, i że się znajduje na tropie zbiegów. A że balon pani Grzędzianki mógł sobie skracać drogę, lecąc zawsze powietrzną linią, przeto też, pragnąc uniknąć nieprzyjemnego starcia, wypadło zachować ostrożność jak największą.
Strona:W XX wieku.djvu/131
Ta strona została uwierzytelniona.