Strona:W podziemiach ruin 15.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
III.
Oświadczyny.

Dwa tygodnie minęły spokojnie po wyjeździe kasztelana, zapomniano prawie o Niemcu, gdyż chodziły głucho wieści o wojnie szwedzkiej, rozpoczętej wbrew woli senatu i sejmu, a one bardziej zajmowały Ostrów, aniżeli sprawa grafa.
Wtem jednego popołudnia zagrały trąby przed Ostrowom, i strojnie a zbrojnie, w sześć koni wjechał na zamek graf von Tannenburg.
Chorąży zły chciał się uwolnić od przyjęcia udaną chorobą, ale chorążyna umiała ugłaskać mężai skłonić do pozornej przynajmniej gościnności.
— Tylko mi aśćka Anielki nie pokazuj, to ci mówię wyraźnie.
— Już jegomość może być spokojny o Anielkę; ja wyjść do gościa muszę, bo takie prawo gościnności, ale nie obaczy on córek moich.
Wreszcie weszli oboje do sali jadalnej i kazali prosić grafa na skromny posiłek.
Niemiec wszedł śmiało, niemal dumnie i, schyliwszy głowę w stronę pani domu, rzekł złą polszczyzną;