chanego braciszka i szeptać doń i tulić go płatkami poczęła... A tymczasem drogą ku pałacowi biegła złotowłosa królowa, poszukując swych dzieci.
Płaszcz złocistych włosów pokrywał jej cudną postać, a w załamanych rączętach widniały purpurowe róże...
— Wróżka mówi, że nie żyją już moje dzieci, że ich mogiłę pokrywają czerwone róże... Pójdę, rzucę pęk róż krwawych na ich martwe ciałka i umrę...
— Cóż za cudny krzak róży! tylko w naszym kraju widzieć takie można! pójdę i urwę je na pożegnanie...
I złotowłosa królowa podbiegła do różanego krzewu i wyrwać usiłowała kwiecie... Lecz, o cudo! kwiaty ruszyć się nie dały — tylko wonią swą szeptały prosząco:
— Łzą matczyną nas skropić potrzeba, abyśmy były twoje — zapłacz a oddamy się w twoje ręce...
Strona:W zaklętym lesie (1928).djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.
— 16 —