królewięta nie przyszły na obiad, posłała po nie pannę służebną. Ta po chwili wróciła przerażona z wieścią, że stara niańka śpi na ławeczce w ogrodzie, a dzieci nigdzie nie ma. Wybiegła królowa do parku, rozbiegły się dworki po całym zamku. Szukano wszędzie zaginionych dzieci. W piwnicy i na strychach, w zamkowej wieżycy i na dziedzińcu. W stajniach królewskich i w czeladnych izbach. Nawet kulawy kucharz pokuśtykał do lamusa i szukał tam królewiąt wśród zardzewiałych zbroic. Stara niańka spała twardo i zbudziła się dopiero na drugi dzień rano. Przerażona opowiedziała o dziwnych kwiatkach, od których straciła przytomność. Kucharz, gdy się o tym dowiedział, pokiwał głową.
— To było sen-ziele, królowo — powiedział — czarownica jakaś musiała się zakraść do parku i zasiać je koło ławki. Na próżno szukamy dzieci. Nie ma ich już w zamku. Trzeba iść w świat i szu-