Strona:Wacław Filochowski - Przez kraj duchów i zwierząt.djvu/120

Ta strona została przepisana.

Fryne, ta, której jednem spojrzeniem udało się pogmatwać plany moje, stała wciąż w oknie, do mnie zwrócona odwrotną stroną, spokojnie patrząca w ciemny, latarniami za oknem migający wieczór,..
O jakże musi być piękna w tem boskiem skupieniu, lak piękna, iż spojrzeć nawet nie śmiem, by nie spłoszyć jej zadumy, W każdym razie wrażenie fiołkowego wzroku, jakim mię musnęła, kiedym wyskakiwał z wagonu krynickiego, tak było dojmujące, tak silne tak nawet potępieńcze, że czuję, iż za światłem tych fijoletowych gwiazd bez zastanowienia poszedłbym na koniec świata, pod warunkiem, by koniec ten me zbyt daleko znajdował się od Lwowa lub Warszawy.
Zjawisko — nie przypuszczałem w pierwszej chwil, że takie w biodrach obfite — nie zwraca na mnie żadnej uwagi. Oho, filutko, znam taką pozorną obojętność: chciałabyś, żebym na zimnych sztychach twej obojętności męczył się i wił jak wbity na szpilkę owad. O, znam ja się na tem! Długo nie wytrwasz w dumnem odosobnieniu. Chłód twój i sztywność minie, skoro pierwszem odezwę się do ciebie słowem, słowem zachwytu, oddania, porywu. W cieple słów moich pękną lody, rozwieje się twoja nieufność, zaraz mi zakwitniesz majem, wiosną, rozświetlisz się uśmiechami, spłyniesz ku mnie jaśnią sporzeń i dobrocią tkliwą. Ja twój przechodzeń fatalny i twoja przygoda, a ty moje przeznaczenie!
Ale jak mam cię osaczyć poezją zaklęć, jak zatruwać przytomność słowem rozmiłowania, jak do twojej wtargnąć świadomości i uwięzić ją, oszołomić, jeśli... Ah, świadków tylu miałyby moje oświadczyny, mój wybuch! (Jakby się pozbyć tych paniusieczek, abym tylko zacząć mógł rozmowę?).
Milczący posągu, żali mogę zachęcać cię do mó-