Strona:Wacław Filochowski - Przez kraj duchów i zwierząt.djvu/19

Ta strona została skorygowana.

Tobczewskiego zupełnie. Prosty rachunek mi mówił, że wobec możliwości otrzymania wielkiego spadku, opłaci się nietylko wieść akcję bez doraźnych zysków, nietylko żuć biedę, ale jeszcze za oszczędzone na pożywieniu grosze fundować wujowi piwo, babki śmietankowe i ulubione jego mydła.
Irena tymczasem kończyła jakiś arystokratyczny zakład naukowy na południu Francji, dokąd wuj posłał był ją przed rokiem na ukończenie edukacji.Co wieczór w nieoświetlonym pokoju, zapatrzeni w stojącą za oknami łunę wielkiego miasta, gwarzyliśmy o przyszłości ukochanego dziewczęcia. Najwięcej, rzecz prosta, mówił wuj; rozczulał się przytem nie na żarty, a w głosie drżały łzy.
— Pisała przełożona — rzekłem kiedyś, siląc się na obojętny ton. — Prosi o niezwłoczne nadesłanie wpisowego za drugie półrocze i za korepetycje.Jeżeli wuj chce, to mógłbym się zająć wysyłką pieniędzy.
Wtedy rozległo się głuche, pełne niechęci mruknięcie.
— To dopiero podła baba! Przecie zapłaciłem za cały rok szkoły i pensjonatu, już z korepetycjami!
— To ja jej tak, wuju, odpiszę. Ale Irena zamało dostaje na drobne wydatki. Pozatem dentysta.
— Nie przesadzaj — strofował mnie pan Roch.— Ma dwieście franków miesięcznie, a oprócz tego na dentystę.O Irenę się nie troszcz — już ja niczego jej nie poskąpię.
Atak mój był odparty. Stary robił to z chwalebną przytomnością umysłu.
Żeby jeszcze bardziej zgęścić atmosferę bajki i silniej oddzilałać na wyobraźnię klijenta, do domu jego sprowadziłem arfę i ukryłem ją na facjatce, a o zmroku przystępowałem do hypnotyzowania