Strona:Wacław Filochowski - Przez kraj duchów i zwierząt.djvu/33

Ta strona została przepisana.

jutro cały dzień jestem zajęta, a pojutrze wracamy do Łodzi.
Brwi moje jeżą się w wyrazie pogróżki,
— Proszę pamiętać — mówię — że jeżeli ani jutro, ani pojutrze znaku od pani nie dostanę, to...To w ciągu tygodnia zawsze mię można jeszcze znaleźć w domu koło piątej...
Usłyszałem sygnał ostrzegawczy:
— Ciszej, na Boga! Przy Władku, niech aby pan głupstw nie plecie...
Przez tłum stolików przedzierał się ku nam Zambrzycki.
Mnie zaś zaświtała myśl półżartu, półszantażu.
— Powiem wszystko — grożę — niech się martwi moją nagłą miłością, niech panią z zazdrości zabije. Słuchaj, przyjacielu...
Pod stolikiem czuję kurczowy uścisk dłoni.
— Słuchaj, Władku, pani Lalka...
Pod stolikiem palce kobiece stają się szponami.

— Pani Lalka, uważasz, prosi jeszcze o filiżankę czekolady...





III.
UCIECZKA.


W parę tygodni później, gdym już nietylko, że się oswoił z najoczywistszą klapą (telefon bowiem milczał), ale nawet potrochu zapominać już zaczął o doznanym w Bagateli zawrocie głowy, pewnego wieczora odwiedził mię Zambrzycki. Był nieswój jakiś i roztargniony. Siedział, to znowu się zrywał