Strona:Wacław Filochowski - Przez kraj duchów i zwierząt.djvu/54

Ta strona została przepisana.

— Kościelne, ten ci sam Kulesza, co to się na dostawach świń dla pospolitego ruszenia pańskiej dorobił fortuny, nie mogąc nijak pozbyć się magnifiki swojej, jak mówią: niźli cholera w pożyciu cięższej, a pomysłów złośliwych pełnej, sprzągł się z wiedźmą, rozpaczą niebylejaką zdjęty, i babę swoją za pomocą trucizny djabłu bezzwrotnie a bezinteresownie podarował. W czarach zasmakowawszy odrazu, zawarł ci pakt z Belzebubem, który Anno Domini 1627 trzysta lat żywota Marcinowi Kuleszy zawarował wzamian za jego plugawą duszę. W on czas i mnie, Gracjana Bujanka, pomocnika bakałarzowego z Zambrowa, skusiwszy, Kulesza sekretarzem swoim, powiernikiem i laborantem w niecnej, a bardzo zajmującej i dochodowej robocie medyka i czarodzieja uczynił nieszczęśliwie...
„Ale niezbadane są wyroki Opatrzności. Czarodziej Kulesza, przeklinany od narodu chrześcijańskiego w całej djecezji, udał się kiedyś na Horyń, gdzie się miał odbyć synod wszelakiego djabelstwa, medycyny i czarownictwa z całej Rzplitej. Jak ci na ten synod pan mój pojechał samotrzeć z dwoma giermkami, to więcej już nie wrócił. Poszła wśród narodu gadka, że święta ziemia, rozstąpiwszy się, cały zjazd czarodziejów i aptekarzy do piekieł zabrała.
„Ale oto kiedyś, pod nieobecność panową, kiedym dla kowalichy warzył zioła, co mężowi jej miały w członki wychudłe i w krew już obojętną gorącości wlać miłosnej, nagle ukazał mi się duch mojego mistrza. W kociołku miedzianym kipiał właśnie odwar z moczypyszczka, żonowyjki, córkowietru, i nosowtyka, miałem już ten rosół tajemny zaprawiać nietoperzowym pomiotem, o nowiu na dachu synagogi zbieranym, kiedy w ciemności przemówił Kulesza. „Cóż ci się stało, panie, iże dotąd ciebie niemasz?“ — pytam. A on, smętek mając na licu, rzekł żałośnie: „Mówiłem ci,