wziąwszy ze sobą, do zakonu na pokutę za grzech czarownictwa i sprzedaży cudzego mienia na miesięcy sześć poszedłem dobrowolnie.
„Skrucha moja tak szczera była, żem setną część uzyskanego funduszu oddał na poświęcanie co czas pewien obrazu Kuleszy, a na znak, iż naprawdę zrywam z magią nieczystą, medycyną i aptekarstwem, przed wstąpieniem jeszcze do zakonu, gwoli wyrzeczenia się z djabiem stosunków, podkowę na progu domu swojego posmarowałem zmazą czarnego barana i przez nos wilczym głosem w przetak ze zmielonym grochem trzy razy po trzy zawyłem, trzy piórka z kurzego ogona olejem szalejowym podlawszy, mysią krwią nakleiłem w oborze na osmaloną dymem jałowcowym korę osikową, co jak wszystkim doktorom i lekarstwiarzom wiadomo, szatana w szczególną wtrąca wścieklicę (a i na porost włosów, z dodaniem jeno karaluchowego miodu, bardzo dobrze czyni).
„Dla przestrogi innych, spisał podczas sześciomiesięcznej pokuty w klasztorze brat Nikodem, a po dobrowolnej pokucie znowu Gracjan Bujanek, tylko już lekarz nie parobkujący, lecz samodzielny i właściciel zajazdu z wyszynkiem najlepszych win, oraz miodów w Zambrowie,
„Uwaga: osiem izb dla przyjezdnych, kuchnia czynna w dzień i w nocy, ceny umiarkowane. Na miejscu maść zabezpieczająca od ran, krople na womity, bardzo użyteczne po cięższem wypiciu, i plaster od wszelkich słabości. Amen”.
—No, no, no — bąknął Kuleszak zadumany, gdym mu sprezentował tekst pergaminu. — Udał mi się przodek, niema co mówić. Ale i prababce dobrodziejce też nic do zarzucenia mieć nie mogę. Patrzcie państwo, ktoby to powiedział...
Bystro spojrzał na mnie, a ze spojrzenia nie trudno było wywnioskować, że sytuację rozumie dostatecznie.
Strona:Wacław Filochowski - Przez kraj duchów i zwierząt.djvu/56
Ta strona została przepisana.