Strona:Wacław Filochowski - Przez kraj duchów i zwierząt.djvu/6

Ta strona została uwierzytelniona.

chwilach wolnych od zabaw, a przedewszystkiem od rewji mód i plotek na deptakach, można, a nawet trzeba się wykąpać. Wykąpać się nie przez snobizm lub z rozpusty, lecz z myślą o przyszłości, o zimie, wykąpać się starannie, by w grudniu albo też wczesną wiosną nie przyszło komu do głowy wyjmować z wanny słojów z marynatami, ciężkich dzierz z masłem, byle tylko zaspokoić niemądry kaprys kąpieli. Zresztą wszystkim chyba wiadomo, że kąpie się przedewszystkiem brudas; człowiek naprawdę ochędożny na temat wody żadnych nie miewa zboczeń: jest bowiem samo przez się czysty. W rezultacie ojczyzna nasza słynie, jako kraj wzorowej czystości — w porównaniu z zachodnimi sąsiadami spożycie u nas mydła, zwłaszcza w dzielnicach bardziej położonych na wschód, dałoby się obliczyć niemal w karatach.
Zoologją zajmę się tutaj bynajmnie nie ze względu na to, że podobno trudno uniknąć tego przedmiotu, gdy mowa o ludziach, to znaczy nie w celu dokuczenia bliźniemu jaką złośliwą przenośnią, ale poprostu z tej tylko racji, iż w opowiadaniach ludzi, jakich w wędrówkach swych spotkałem, zwierzęta sporą odgrywają rolę. Przyznać się muszę, że słuchając tych nieśmiałych zwierzeń o przyjaźni z fauną, przyjaźni antycznej jakiejś, gdyby z pradawnych klechd i legend do sfery rzeczywistości przybłąkanej, falę żywiołowego wstydu za zbrodnie, na społeczeństwie zwierząt przez nas popełniane, starałem się pokrywać nieszczerym sceptycyzmem:
— Akty świadomej wdzięczności ze strony kota? Kość, jako honorarjum, przez psa zaofiarowane panu doktorowi? Solidarność macierzyńska między kotką Bebą a żoną weterynarza? Wszystko to brzmi niczem starożytna baśń o moralnem obcowaniu czło-