Strona:Wacław Filochowski - Przez kraj duchów i zwierząt.djvu/8

Ta strona została skorygowana.
I.
POSAG IRENY TOBCZEWSKIEJ.


Działo się to przed trzema laty. Wysączałem właśnie ze szklanki ostatnie krople kawy, gdy mój wzrok leniwie błąkający się po nagłówkach dziennika, zahaczył był o drobne, gdzieś na uboczu szpalt umieszczone ogłoszenie:
„AAA, Rozrywki poszukuje chory samotnik. Zapłaci gotówką, od umowy“.
W tej chwili i pod wpływem tego właśnie anonsu, musiało coś się stać w mojej podświadomości, gdyż bez uprzednich rozważań i zastanowień, nagle, jakgdybym dopiero co był powziął określoną decyzję, szepnąłem z pewnością siebie, wykluczającą wszelką wątpliwość:
— To dla mnie...
Przedzierając się przez tłum uliczny, biegłem pod wskazany adres, wciąż z tem niezachwianem przekonaniem, że nareszcie czeka mnie wybawienie, z kłopotów podemobilizacyjnych, to znaczy, jakiś niezgorszy, może nawet gruby zarobek.
— To dla mnie — myślałem podniecony zjawą już nietylko dostatku, ale kto wie, może długotrwa-