Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.

krom polecenia, aby listy, adresowane do pani Bażanow i „mademoiselle“ de Sałacka, były doręczone Lesslowi a list do generała Skrzyneckiego wymyślnie, między jego papiery wsunięty, zawierał bardzo drobiazgową instrukcję działania. W instrukcji tej była mowa, że, na wszelki wypadek, należy przygotowywać dalej zniechęcenie przeciwko Skrzyneckiemu, bo choć jest nadzieja, iż uda się go pozyskać, ale na nadziei poprzestawać nie wolno; że wogóle wpływanie na powiększanie zamętu wewnętrznego jest nieodzownie potrzebne; że generał Rożniecki odebrał solenne zapewnienie, iż wielu dygnitarzów z upragieniem powitałoby zawieszenie kroków wojennych, iż należy skłaniać ich do coraz szerszego wypowiadania się, że raport ostatni był niedokładnym i spóźnionym, bo, dzięki niemu, Chłapowski zdołał wymknąć się na Litwę; że komplety pisemek, bodaj ulotnych, należy z dnia na dzień zbierać i wysyłać; że większa zapomoga jest udzieloną i w wiadomy sposób będzie wypłaconą...
Bem urwał nagle czytanie i zagadnął Dziurbackiego, skąd miał te papiery.
Profos, który, przy sąsiednim stole, raczył się najspokojniej piwem, otarł zmaczanych wąsów i odrzekł, zezując ku oknu.
— Ano u małej — w gałganach. Dobrze mówię; w gałganach, co je nosiła, były zaszyte. Nie ochapiało mi się zrazu aż dopiero dziś, patrząc tłumoczka, znalazłem... i, że okulary mi się zawieruszyły, do Zarzyckiego, by mi poczytał...
— Tam do licha, a to zgoła niepotrzebne!
— I ja sobie tak kalkulowałem, ale po niewczasie! Bo odrazu mi się widziało, że trzeba do pana pułkownika z raportem i po małą na spytki. Dziecko jest, zwyczajne jak dziecko, niewinne, ale coś wiedzieć musi.
— I bodaj wiele bardzo!
Profos mlasnął z zadowoleniem.
— Owóż dlaczego chodziło mi, że jej trzeba szukać.
— Zapewne, zapewne! Więc najpierw ani słowa nikomu o papierach, Zarzyckiemu odemnie przykaż, by nie