minister wojny chce odeń rozrachunku armat a może przygotowano dlań misję inspekcyjną?! — A może, może czeka nań dowództwo jakiej wyprawy? Może na Wołyń go wyślą iść w głąb, aby siły Dybicza rozproszyć, zaszachować i porażkę Dwernickiego powetować?
Bemowi od tej myśli aż krew zagrała. Gdyby mu pozwolono... Ośm armatek, dwa szwadrony strzelców i pułk mocnej, starego autoramentu piechoty, ale piechoty na wozach... aby piorunem dążyć mogła! Do tego instruktorów kilkudziesięciu. Runął by, jak strzała, na Starą i Garwolin, zmrużył by chyłkiem w okolicę Kocka i lasami dosiągł do Dubienki! — Cha, i zagrałby dopiero w chowanego! Żadnych parad, muzyk, tobołów, zawalidrogów! — Na szpicy, w rekonesansie, plutonik w rozsypce idący, plutonik w kubraki chłopskie przebrany, by wojska nie zapowiadać, za plutonikiem tuż dwie armatki Orlikowskiego z obsługą conajchytrzejszą na odprzodkowanie i zatoczenie. — Bez pukaniny przedwstępnej, bez machania ułańskiemi chorągiewkami na dwie mile w okrąg, bez festynów, przyjmowania deputacji, mów i wiwatowania! We wsi, w miasteczku, kwateruje nieprzyjaciel, — kartaczami go, wzmocnić ogień, — zawinąć w bok, wygarnąć tuż żelazem i dopiero, kiedy zamęt, puścić szwadroniki, piechotę, nowozaciężnego ochotnika na dokonanie, na zagarnięcie! Rad wojennych, swarów, paplaniny, gadaniny na owinięcie palca. Rozkaz jeden i koniec. Za naczelnika sztabu wystarczy mu w potrzebie Zarzycki, podoficer lub pierwszy z brzega kanonier od wycioru. Gejzamer, Pahlen, pójdą za nim w tropy, będą go oskrzydlali?! Niech spróbują! Nie na siedzenie w kotle pójdzie! Ciasno mu będzie za Bugiem, za Prypecią, więc za Dniestrem przestworu do uwijania się znajdzie.
Pułkownikowi oczy się zaskrzyły. Plan wyprawy całej coraz wyraźniej, coraz pełniej mu się układał, coraz tęższą dla siebie znajdywał w umyśle Bema rację.
Wyprawa na Litwę korpusiku Chłapowskiego była znakomitem posunięciem, — dobrem było i wysłanie Gielguda z Dembińskim, choć mniej, bo wynikłem z przymusu, z bitwy ostrołęckiej, z przegranej bitwy. Dembiński ubiegł
Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/141
Ta strona została uwierzytelniona.