Rząd ma dyktować rozkazy generałowi Skrzyneckiemu, czyli imć pan wódz naczelny Rządowi.
— Skrzynecki ma prawo wymagać powolności! Krukowiecki dopuścił się niesubordynacji!
— Nie w tem sedno. Krukowieckiego nie biorę w obronę, nie usprawiedliwiam. Uniósł się. Jestem za tem, żeby go usunąć, lecz dymisja generał-gubernatora nie powinna być zwycięstwem Skrzyneckiego! Inaczej wrzenie się podnieci...
Tu twarz księcia zwróciła się nieco ku Lelewelowi.
— Damy okazję niektórym do rozdzierania szat, do tem gwałtowniejszych napaści na rzekomego faworyta Rządu. No a zaiste, Rząd dosyć zniósł dla miłości generała Skrzyneckiego!
— Może znieść i to jeszcze! — syknął przez zęby Lelewel.
— Imć pan profesor jest wytrwałym! Zważcie, panowie, że ledwieśmy z ostrołęckich dobyli się tarapatów, generał Skrzynecki śle nam z Modlina, nie raport o stanie fortecy, lecz żądanie aresztowania generał-gubernatora, uwięzienia... dwóch generałów za rzekome knowanie z nieprzyjacielem...
— Nie dwóch, ale dwudziestu należałoby stawić przed sądem! — wybuchnął Niemojowski.
— Ale z dokumentami w ręku a nie oto ze świstkami, które nam pan Skrzynecki nadsyła.
— List Rożnieckiego, mości książę.
— Mam go za dowód cnoty naczelnego wodza! Lecz nie cnotę jego poddaję waszemu sądowi — tylko kunktatorstwo, ospałość, wywoływanie rozterek...
— Siedm grzechów głównych.
— Rząd nie może być na łasce niehumorów generała Skrzyneckiego.
— Potrzebuje w osobie wodza — podjął z mocą Barzykowski — ramienia silnego.
— Głosuję za udzieleniem dymisji nadewszystko Skrzyneckiemu.
— I ja również — zawtórował minister wojny.
Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/150
Ta strona została uwierzytelniona.