— Tembardziej waszmość powinieneś zważać, bo stylem Polski nie ocalisz.
— Ani wywodami o królu Łokietku! — odciął się Morawski, czyniąc przytyk do utworu Lelewela.
Barzykowski pośpieszył z rozejmem, lecz, nim przeciwników ułagodził, Jankowski przepadł i tym razem przepadł bezpowrotnie.
Tymczasem, poprzez wielkie okna, do sali jęły się skradać pierwsze szarofioletowe błyski poświaty. I płomienie świeczników żółkły i zmęczone twarze obradujących trupią znaczyły barwą.
Naraz nieruchome, woskowe oblicze Czartoryskiego drgnęło. A w ślad za niem martwe spojrzenia dostojników narodu ocknęły się.
Z ust księcia dobyło się nazwisko krótkie, mocno brzmiące, — dobyło się, wzbiło ponad biegnący w górze krużganek i, ozwawszy się hardem echem, ucichło w obłokach fresku na suficie.
Promienie świeczników skłoniły się, jakby wiewem ożywczym muśnięte, i zaskwierczały raźno.
— Kto — kto?!! — zagadnął równocześnie chór bezładnych głosów.
— Pułkownik Bem! — powtórzył śmiało Czartoryski. I, nie zważając, iż cztery spowodował okrzyki zdumienia, iż czterech członków Rządu narodowego przyprawił o zamęt, niepewność, — ciągnął śmiało:
— Mości panowie, zmiana naczelnego wodza łączyć się winna z odrodzeniem, z wysunięciem takiego oficera, takiego męża, któryby niejako nową erę zapowiadał, który by był dziecięciem rewolucji. Każda epoka własnych musi stwarzać sobie naczelników. Przeszłe zasługi, sława zdobyta pod murami Saragossy, jakżeśmy się przekonali, może nie powtórzyć się pod murami Warszawy. Bem, od Grochowa, wykazał się znakomicie we wszystkich bitwach. Przytomnością, bystrością, odwagą i rzutnością własną, generalskie objawił talenty. Za Iganie wart był nie podpułkownickiego stopnia, lecz dywizji. Pod Ostrołęką zażył swej baterji w sposób, o którym nie śniło się nauce strategji, nieruchomy, bezwładny spiż zaklął lotnością
Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/153
Ta strona została uwierzytelniona.