Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/195

Ta strona została uwierzytelniona.

godzi. Wachmistrz! Pół świata schodził. Nieboszczyk też bywał — lepiej niż za Smoleńskiem się podziewał... ale i zapodział się, bo nie wrócił. Lecz świeć Panie — po śmierci nawet czuwał nad nią, bo książę Zajączek wspomógł wdowę po swym dawnym ordynansie! Uch! taki dzień! Kaśka tam pewnie zbroiła coś. Weźmie w pysk. A co dzień to dzień. Prawda, tyli żołnierz nie za jednym fartuszkiem ganiał... Sama pomniła go w Sandomierzu, czasu austrjackiego oblężenia! Nie darmo tyle konceptów ma o marmuzelach, gładyszkach, ciepieluszkach przeróżnych... Ta skubła i tamta skubała! Że licho co zostało. Ale przecież i ona też zakonnicą nie była. Kaśka weźmie w pysk. — Ale nie ze złego, aby z humorów, co ją dręczyły po samotności. — Mrzygłodek trybunalski wyjadał się, wygrzewał przez dwa roki! Drapaka go nie minie. A co kulawej szewcowej nie daruje, żeby nie wiem... Niech jęzorem uczciwej wdowie sławy nie psowa. Na mszę dla pewności da u Pijarów. A flaczki zastawi w izdebce u siebie. Ma się żenić to zaraz, mitrężyć niema czego z sakramentem, na konkury czasu szkoda.
Nazajutrz atoli panią Madejową naszły refleksje, czyli wachmistrz istotnie przedstawia dla niej partję, czyli stateczne ma inklinacje i czyli nie należałoby z woźnym trybunalskim polityczniej uczynić. A że do tych refleksji pani Madejowej przyplątał się i ból w krzyżach i uczucie jakowegoś utrzęsienia po tanach, więc bez szczególniejszego zapału gotowała się do odwiedzin Dziurbackiego.
Aliści, kiedy na południe wachmistrz ukazał się na progu gospody — pani Madejowa niemal stęknęła z sentymentu, który ją pod sercem kolnął. Dziurbacki był zestrojony, wymuskany, wygolony, że łuna odeń biła. Krótkie, szczotkowate, strzyżone wąsy aż ociekały z czernidła, wyłogi aksamitne na piersiach, na wyłogach krzyż wojskowy, przy czarnoniebieskiej wstążeczce, mina gęsta a co pałasz i ostrogi, takiego pełne brzęku i szczęku, że panią Madejową ciarki przebiegać zaczęły.
Dopieroż kiedy wachmistrz się rozsiadł w izdebce a zagadał żwawo a przystojnie, wówczas dopiero pani Madejowa do reszty dla woźnego trybunalskiego straciła po-