Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/209

Ta strona została uwierzytelniona.

piorun, na nieprzyjaciela, żeby bodaj przyszło samemu poledz. Z bagnetem w ręku pójdzie! Wydrze pięściami zwycięstwo albo Thermopile zgotuje ojczyźnie. Wymawiają mu, że dotąd liczył siły Dybicza, że wahał się decydującą rozegrać bitwę, więc będą mieli, czego chcieli. Na jedną kartę rzuci wszystko. Cha, bo i podobno ta jedna karta może wyrokować o łagodności punktów rozejmu!... Przefrymarczyli, przepolitykowali igańskie zwycięstwo, spodziewali się tureckiej odsieczy, angielskiej floty, francuskich legjonów! A teraz w nim szukają winy, że się nie dał w pień wyciąć, że przeciwnika chciał zmordować, przedłużyć wojnę, odwlec godzinę porachunku! Będą mieli, czego chcieli. Ruszy natychmiast, ruszy, całe wojsko porwie, dziesięć pozycji zaszachuje. Ruszy!
Dokąd?
I Skrzynecki chylił się nad mapami, kędy czarne ćwieki znaczyły rosyjskie stanowiska.
Tu, pod Pułtuskiem, zaległ feldmarszałek — tu, od Siedlec, czai się Kreutz z Gerstenzweigem, Rosem osłania Brześć. A do Lublina ciągnie Rüdiger. Sierpem idą ku Wiśle. A dalej, hen, posiłki, rezerwy, których ani zliczyć, ani ogarnąć. Tu, za Niemnem, Gielgud z Chłapowskim i Dembińskim, odgrodzeni, oderwani...
Dokąd iść? A iść trzeba, bez mitręgi iść.
I łamał się w sobie Skrzynecki i z szefem sztabu wiódł rozprawy i plany układał i coraz to innej chwytał się kalkulacji i po czterykroć już dopytywał się o Łubę.
Łuba powinien był już być na Pradze z nowinami o tem, co się w głównej kwaterze feldmarszałka dzieje.
Łuba, bowiem najprzemyślniejszym był z polskich szpiegów, bo niby to Dybiczowi służył, niby to znosił mu wiadomości z polskiego obozu, ale juści takie, aby pozór utrzymać i tem bardziej, co należało, naczelnemu wodzowi wypatrzeć.
Łuba, już trzy dni, jak się do Pułtuska wybrał i nie wracał.
Skrzyneckiego niepokój zdjął. O przypadek na forpocztach osobliwie było nietrudno. Pierwszy lepszy, co