Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/268

Ta strona została uwierzytelniona.

no i Bukowskiego. A gdzie Sałacki, Słupecki a gdzie Hurtig!?
— Za Hurtiga dałbym rękę. Nie swat mi, nie przyjaciel! Gdyby mu kazano trzewia mi wyrwać, Hurtigby, dla ścisłości, i żyły mi wypruł. Taki był zawsze. Takim znałem go za Księstwa Warszawskiego. Brat rodzony Blumera. Żołdak, ale nie podlec. Na mój rozum, generale, jakaś hydra na nas się zasadziła! Hydra, której nie dość kul, nie dość przegranych bitew, nie dość moru, nie dość waśni naszych — jej trzeba jeszcze wojny cywilnej, bratobójstwa. Ta hydra czyni, aby generalicję pohańbić, aby ostatek dowódzców naszemi rękoma dobić, aby tej ziemi nawet wspomnienia czystego nie zostawić, nawet skazić krew, dla niej wytoczoną...
— Sprawiedliwie, sercem rzekłeś panie Józefie! — pochwycił Zielonka. — Ot rzecz!
Turno, który był rozpatrywał gazetkę, spojrzał dziwnie na pułkownika.
— Hm — być może. Gotów jestem nawet przypuścić, że to poprostu dla złamania nas, dla wytrącenia oręża, usidlono nieopatrznych! Niemniej o coś więcej iść musi, niż o samą nieopatrzność. Zważcie, że uwięziono cukiernika Lessla, cały szereg kobiet.
— I kobiet!!
— U majorowej Krasnodębskiej znaleziono kompromitujące papiery.
— Kochanki Hurtiga!
— Tak. Dalej panią Bażanow z córkami i pannę Sałacką przyłapano na korespondencji z kwaterą Tolla...
— Pierwsza do męża pisywała — wtrącił Bem — druga zadurzona po uszy w oficerze sztabu Kuruty...
— Aa! — Pułkownik zna...
— Znam i wiedziałem o tem — odrzekł bez wahania, nie zauważywszy oziębłego tonu generała. — Biedny Sałacki martwił się tem i dręczył. Panna, rozkochana na zabój, nawet zmówiona jeszcze przed rewolucją...
— Więc będzie mógł pułkownik udzielić sądowi wyjaśnień.
— Dlaczegóżby nie. Chętnie... Byłem nawet mimowol-